Radykalny wzrostu podatków przy jednoczesnym cięciu wydatków budżetowych, chwilowo amerykanom nie grozi. Rynki odetchnęły z ulgą, amerykańska klasa średnia może spać spokojnie. Jednak to tylko okres przejściowy. Niczym Polacy przy syto zastawionym świątecznym stołem, UE w swą biurokracją tak i USA ugięły się pod ciężarem ustaw. Demokraci woleli podnieść podatki dla najbogatszych, Republikanie obniżyć wydatki społeczne. Święty Mikołaj pogodził obie strony, przynajmniej do czasu, aż zabawka się nie znudzi. Dlatego na pokaz sztucznych ogni, należy jeszcze trochę poczekać. Cięcia budżetowe, które automatycznie weszłyby od nowego roku, mają być odroczone o dwa miesiące, by umożliwić wypracowanie szerszego porozumienia ws. cięć. Wygląda na to, że wyborcze obietnice Baracka Obamy zostaną powstrzymane przez republikanów, z którymi prezydent będzie musiał zawrzeć kompromis. Tak więc niewolnictwo nie powróci, lecz całkiem prawdopodobne, że bogaci dostaną do rąk bicze i baty na biednych.
„Nuże, gołębie, rzecznicy ugody i miłosierdzia - odezwijcie się, dajcie nam i im szansę ratunku. Przekonajcie mnie, że mamy zawrócić i zanieść Ziemi tę skromną pociechę, że są gorsze od niej światy. A ich zostawić własnej zgubie.”Stanisław Lem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz